16 listopada 2014

Lokal - kuchnia polska odkryta na nowo


Słowem wstępu

Często słyszymy opinie, że w gastronomii konkurencja jest ogromna i warto dwukrotnie zastanowić się zanim wystartuje się z własnym lokalem. To prawda. Jeśli nie ma się spójnej koncepcji, konsekwencji w działaniu, odpowiednich środków oraz - nie oszukujmy się - kontaktów, dość szybko po hucznym i tłumnym otwarciu może okazać się, że jedynymi klientami są nasi znajomi.

Każdego miesiąca na gastronomicznej mapie Łodzi pojawiają się nowe punkty. Większość, niestety, z każdym kolejnym tygodniem działalności powoli przygasa, lecz są też takie, które z każdym dniem błyszczą coraz mocniej. Do tej drugiej grupy zaliczamy restaurację Lokal, której oficjalne otwarcie odbyło się w połowie kwietnia 2014 roku, a dzisiaj, kilka miesięcy później, jest jednym z najjaśniejszych punktów na kulinarnej mapie naszego miasta.

Gdzie i kiedy?


Adres: Aleja Leona Schillera

Telefon: 42 630 88 55

Strona www: www.lokal-lodz.com (nie działa) / facebook

Godziny otwarcia:
Pon.nieczynne
Wt. - Czw.12:00 - 23:00
Pt.12:00 - 4:00
Sob.10:00 - 4:00
Niedz.10:00 - 20:00

Pierwsze wrażenie

Na wstępie warto podkreślić, że Lokal to miejsce, które można określić jako połączenie restauracji, sali koncertowej i galerii sztuki. Pomysłodawcą i współzałożycielem jest Andrzej "Pejo" Sieczkowski, perkusista zespołu L.Stadt, który oczywiście odpowiada za muzykę (która, nie ukrywam, idealnie wpasowuje się w moje gusta) oraz wydarzenia muzyczne. Za działania kreatywne, aranżacje oraz wernisaże odpowiada Ola Ignasiak, wykładowca Akademii Sztuk Pięknych. Zaś szefem kuchni w Lokalu jest Marta Edmunds - uczestniczka aktualnej, trzeciej edycji programu "Top Chef".


Lokal niezmiennie kojarzę z kolorem białym - barwą, która zdecydowanie dominuje we jego wnętrzu. Krzesła, stoły, ściany, okna, lampy, a nawet dodatki - wszystkie elementy są białe. Jedynie szara podłoga i i poduszki przełamują tę wszechogarniającą biel. Muszę przyznać, że ta monochromatyczność zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie - wnętrze jest spójne, schludne, przyjemne dla oka, dobrze oświetlone (zarówno w dzień, jak i po zmroku) oraz nagłośnione. Choć Lokal nie jest miejscem przesadnie eleganckim, z czystym sumieniem mogę go polecić na randkę, spotkanie rodzinne (np. komunię, urodziny) czy nawet... oryginalny, biznesowy lunch.

Warto wspomnieć, że w cieplejsze miesiące przed Lokalem pojawia się również kameralny ogródek. Oczywiście wpisujący się w stylistykę wnętrza - w ogródku również dominują bowiem białe barwy.


Obsługa

Kelnerzy i kelnerki w Lokalu w 100% wywiązują się ze swoich obowiązków. Nie narzucają się, ale również nie zaniedbują gości. Ponieważ atmosfera tego miejsca jest dość swobodna, obsługa nie przesadza z poziomem formalności. Czy to błąd? Moim zdaniem nie, choć zapewne znajdą się osoby, którym może to przeszkadzać.

Menu

W przypadku Lokalu pisanie o menu nie jest łatwą sprawą, ponieważ ulega ono ciągłym zmianom.
I nie dlatego, że szef kuchni - Marta Edmunds - nie może się zdecydować co chce gotować. Wręcz przeciwnie. Jedzenie w Lokalu to niekończące się wariacje na temat kuchni polskiej, więc to, co znajdziemy w karcie jest silnie związane z sezonowością produktów. W efekcie każda pora roku przynosi nowe, ciekawe pozycje w menu. Czy to źle? Oczywiście nie! Dzięki tym zmianom, wizyty w Lokalu niosą ze sobą element zaskoczenia, niespodzianki - najpierw podczas czytania menu, a później na talerzu.


Mimo tych cyklicznych zmian, menu ma w miarę stałe "ramy". Znajdziemy w nim zupy, sałatki, desery, oczywiście dania główne oraz interesujące i przepyszne przystawki o wdzięcznej nazwie "małe talerzyki". Do wyboru m.in. pikantna pasta z papryki (3 zł), dip z buraków z białym serem i orzechami włoskimi (3 zł), parfait z kurzych wątróbek z galaretką porzeczkową (4,5 zł) czy półgęsek z sosem żurawinowym (4,5 zł). Naprawdę gorąco je polecam (krokiet z kaszanki z sosem jabłkowym to mój faworyt!), "małe talerzyki" to doskonały wybór jeśli dopadnie Was niewielki głód. Choć można brać pojedyncze pozycje, warto rozważyć zamówienie zestawu wszystkich talerzyków - po pierwsze jest taniej, po drugie jest to doskonałe rozwiązanie, gdy na przykład biesiadujecie w większym gronie i macie ochotę coś przekąsić, ale nikt nie ma ochoty na większe danie główne. Jeśli pracujecie niedaleko Pasażu Schillera, koniecznie wybierzcie się do Lokalu na lunch (serwowany od godz. 12:00 do 17:00) - jadłem go wielokrotnie i uważam, że jest to aktualnie jedna z dwóch najlepszych ofert lunchowych w Łodzi (druga to Restauracja Gronowalski/Buddha Pub).

Pisząc o jedzeniu w Lokalu nie można nie wspomnieć o prezentacji serwowanych dań, która zasługuje na pochwałę. Choć kompozycje Marty Edmunds nie są zaskakujące lub bardzo innowacyjne, to z całą pewnością można nacieszyć nimi oczy chwilę przed tym, gdy nacieszymy żołądek.


Pochwała należy się Lokalowi także za wspieranie (od samego początku działalności) akcji "Łódzka woda najlepsza" i serwowanie za darmo łódzkiej kranówki. Pomijając aspekt lokalnego patriotyzmu, uważam że woda z kranu w większości restauracji powinna być dostępna za darmo, obok tej butelkowanej. Lokal daje więc bardzo dobry przykład pozostałym łódzkim restauratorom. Można? Można!

Oprócz łódzkiej kranówki, w Lokalu można się napić m.in. łódzkich regionalnych soków tłoczonych (6 zł), musów owocowych (12 zł), bombilli (7 zł), kwasu chlebowego (5 zł), piw regionalnych, win oraz mocniejszych alkoholi.

Ceny

Tak, jak wspomniałem powyżej, menu w Lokalu podlega cyklicznym zmianom, więc poniższe ceny są mocno orientacyjne.

Małe talerzyki3 - 4,5 zł (pojedyncze) / ok. 30 zł (komplet
Deska polskich serów25 zł (100 g)/ 35 zł (200 g)
Przystawki15 - 28 zł
Sałatki19 zł
Zupy12 zł
Dania główne25 - 50 zł
Oferta lunchowaZupa + danie główne (16 zł) / + deser (19 zł)
Desery12 - 14 zł
Napoje zimne3 - 12 zł (łódzka kranówa - za darmo!)
Kawa / herbata5 - 9 zł


Minusy

Długo zastanawiałem się nad słabymi stronami Lokalu i do głowy przychodzi mi tylko jedna rzecz -  smak. Jedliśmy tam już wielokrotnie i choć zazwyczaj to, co dostawaliśmy na talerzu, w pełni satysfakcjonowało nasze podniebienia, to niestety kilka razy potrawy nie obroniły się smakiem (choć ich opis w karcie wydawał się kuszący). Raz było za słono (krem), innym razem daniom brakowało "motywu przewodniego", przez co całość wydawała się nieco mdła... Co ciekawe, zawsze, gdy wychodziliśmy z Lokalu nieco rozczarowani, nie mogliśmy dostrzec szefowej kuchni - Marty Edmunds. Najwyraźniej zastępowali ją inni kucharze.

Pewnym minusem, co prawda niewidocznym na pierwszy rzut oka, jest sufit. Pofabryczne wnętrza niestety dają się właścicielom we znaki i na jasnym suficie widoczne są ciemne plamy od smaru. Mamy nadzieję, że uda im się jak najszybciej zwalczyć tę problematyczną estetycznie kwestię.


Kobiecym okiem

Zaryzykuję stwierdzenie, że Lokal jest miejscem na które Łódź (a ja razem z nią) czekała od dawna. W dzień - przestronna, skąpana w bieli restauracja, w której każdy z przyjemnością spędzi przerwę lunchową, po południu - idealne miejsce na spotkanie w gronie przyjaciół, wieczorem - dzięki nastrojowemu oświetleniu - dobre miejsce na randkę, zaś w weekend - na imprezę. Wnętrze jest niczym kameleon, który dostosowuje się do pory dnia i kontekstu sytuacyjnego, nie tracąc na uroku przy okazji owych zmian.

Jedzenie zawsze perfekcyjne podane i zazwyczaj bardzo ciekawe, jeśli chodzi o walory smakowe. Co prawda zdarzały się - o czym była mowa wyżej - lekkie rozczarowania, ale być może winę ponosiły również nieco wygórowane oczekiwania. W końcu, jak to śpiewała Nosowska "chcieć ciut więcej żaden wstyd". Pozostaje mieć nadzieję, że podobne wpadki Lokalowi się już nie przytrafią, w końcu ich kuchnią dowodzi najlepsza kobieta w 3. edycji Top Chefa!

W kontekście zmian w menu warto jeszcze wspomnieć, iż wprowadzenie nowej sezonowej karty poprzedza zawsze kolacja degustacyjna - "Próba smaku" - w trakcie której za przystępną cenę (60 złotych) można przedpremierowo skosztować nowych dań. Wypada także dodać, iż do Lokalu można wpaść na weekendowy obiad (35 zł za osobę, konieczność wcześniejszej rezerwacji) oraz, że od niedawna w menu zagościły zdrowe śniadania (również tylko w weekendy). Co prawda my jeszcze tych opcji nie wypróbowaliśmy, ale od dawna ostrzymy sobie na nie zęby.


Końcowa ocena

Na zakończenie warto wspomnieć o nazwie tej restauracji, która na pierwszy rzut oka wydaje się być przewrotnie prosta - "lokal", jako synonim słowa "restauracja" czy "knajpa". Ale twórcy tego miejsca chcieli przemycić w tej nazwie dużo więcej. "Lokal" to sprytne nawiązanie do słów "lokalny" - lokalni artyści, lokalna kuchnia, lokalna sztuka. A ponieważ drzemie w nas lokalny, łódzki patriotyzm, tym bardziej doceniamy takie inicjatywy. Oby tak dalej.
Restauracja Lokal otrzymuje od nas ocenę 9/10

5 komentarzy:

  1. Niestety zupełnie się nie zgadzam i nie rozumiem zachwytu łodzian nad Lokalem. Dałam temu miejscu 2 szanse. Pierwszy raz - festiwal smaku: dla mnie potrawa zaserwowana przez nich była zupełnie niejadalna. Twarde mięso i żyły. Szczerze mówiąc byłam zmuszona wypluć połowę dania w serwetkę. Potem okazało się, że Lokal stanął na podium.
    Pomyślałam: "Niemożliwe! Ale dobrze, może akurat ja trafiłam na niezjadliwe danie."
    Poszłam drugi raz: na wychwalaną przez Was ofertę lunchową. Do jedzenia: zupa krem (chyba z dyni) oraz sałatka. Niby całkiem smaczne, ale jak się okazało coś było jednak nie tak, bo strułam się tym jak nigdy. Tak więc druga szansa również nietrafiona. Przypadek? Może. Ale zraziłam się do tego miejsca bardzo i więcej już tam raczej nie zaryzykuje jedzenia, szczególnie, że cenowo też nie jest najtaniej.
    Szkoda, bo wizualnie bardzo ładne miejsce z ciekawym klimatem.
    pozdrawiam
    creativamente.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja natomiast się zgadzam. Bardzo przyjazne dzieciom miejsce. Bez nadęcia. Cudowna domowa atmosfera. Właściciel skracający dystans, filigranowa szefowa krzątająca sie za szybą dzielącą wnętrze od kuchni. No i te desery........ Ach! Tylko ceny mogłyby być ciut niższe (mówię o daniach głównych). Polecam wszystkim! Zwłaszcza tym zmęczonym gwarem OFF Piotrkowskiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. A jaką knajpę polecilibyście blisko teatru V6? Bo ostatnio byłem na spektaklu i albo mak albo Pietryna. A bliżej nic :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedaleko tego miejsca znajduje się restauracja Montenegro (kuchnia bałkańska), którą opisaliśmy na łamach Łodzi od Kuchni (recenzja: http://www.lodzodkuchni.pl/2013/08/montenegro-kulinarna-wyprawa-na-balkany.html). Z czystym sumieniem możemy ją polecić :)

      Pozdrawiamy!

      Usuń
  4. Dom LOKALU wybieram się już od jakiegoś czasu, ale dzisiaj przeczytałam, że w menu jest tatar z JELENIA! Ludzie, dajcie spokój sarenkom, jeleniom, i to naprawdę nie jest prawdą, że to sa jakieś stare zwierzęta albo z hodowli, albo co złamią nogę, wszędzie w całym kraju mozna kupić w wielu restauracjach mięso z tych szlachetnych zwierząt, więc muszą być masowo zabijane. Koszmar

    OdpowiedzUsuń

Uwaga - wszystkie komentarze są moderowane. Zastrzegamy sobie prawo do nieopublikowania komentarzy wulgarnych, obraźliwych, niemerytorycznych lub niezawierających konstruktywnej krytyki.