18 stycznia 2013

Delicatessen - inny wymiar "obiadów domowych"?




Aktualizacja - sierpień 2013
Niestety Delicatessen Bistro & Restaurant z dniem 1.08.2013 zakończyło swoją działalność - co skutkuje tym, że poniższa recenzja traci ważność...

Słowem wstępu

Po zeszłotygodniowym tekście poświęconym Tari Bari Bistro, przyszedł czas na przyjrzenie się kolejnemu łódzkiemu bistro. Dziś zajmiemy się lokalem znajdującym się na ulicy Gdańskiej - Delicatessen Bistro & Restaurant. Byliście już tam? Słyszeliście o nim? Mówi Wam coś ta nazwa? A może skojarzyła się Wam z francuską czarną komedią "Delicatessen", w której główny bohater z powodu głodu (sic!) morduje mieszkańców swojej kamienicy? ;-)

Na swojej stronie internetowej właściciele reklamują się słowami:
"Delicatessen Bistro & Restaurant to nowe miejsce na kulinarnej mapie Łodzi. Restauracja, szybkie bistro, przyjemna kawiarnia i nastrojowa herbaciarnia - to my."
Czy rzeczywiście połączenie restauracji, bistro, kawiarni i herbaciarni, długa i niezbyt wyrazista nazwa oraz trochę niefortunna lokalizacja (z cyklu: "niby w centrum, a jednak nie do końca"), mogą być receptą na sukces?

Jeśli jeszcze nie byliście w Delicatessen, a chcielibyście dowiedzieć się co nieco na temat tego lokalu - zapraszamy do lektury recenzji! Mamy nadzieję, że pomoże ona niezdecydowanym czytelnikom odpowiedzieć na trapiące ich pytanie: iść czy nie iść?



Gdzie i kiedy?


Adres: ul. Gdańska 54 (róg Gdańskiej i Zielonej)

Strona www: http://www.obiadydomowelodz.pl

Telefon: 506 047 919

Godziny otwarcia:
Codziennie12:00 - 22:00


Pierwsze wrażenie

Zacznę od tego, że do Delicatessen wybrałam się z przyjaciółką. Biorąc pod uwagę klimat wnętrza, myślę że była to dobra decyzja - lokal ten jest utrzymany w raczej kobiecej stylistyce. Jest tam sporo bibelotów, wazoników, kwiatuszków, innymi słowy - jest tam wszystko to, co u większości mężczyzn powoduje alergię.

Przyznam, że mam trochę mieszane uczucia co do tego "kobiecego wystroju". Co prawda część elementów przypadła mi do gustu - przykładowo podłoga w szachownicę, stare (antyczne?) kredensy, bar i wielkie lustro. Natomiast mam pewne zastrzeżenia do czarnych stołów i krzeseł, które trochę kłócą mi się ze stylistyką wnętrza i wyglądają jakby były pożyczone z innego lokalu np. z chińskim jedzeniem (o zgrozo!). Zdecydowanie bardziej spodobały mi się okrągłe brązowe stoły, które dobrze współgrały z kredensami i barem. Mam nadzieję, że właściciele mają w planach ujednolicenie mebli i stworzenie miejsca o bardziej spójnym charakterze - domowym i przytulnym. Oby tylko nie wpadli na pomysł przemalowania białych ścian. Ten "chaos" mebli i dodatków w połączeniu z kolorowymi ścianami mógłby okazać się nie do zniesienia.

Muzyka w Delicatessen leci z radia. Nie jest to zarzut, zwłaszcza że stacja radiowa, której miałyśmy z przyjaciółką okazję posłuchać, to nasza ukochana "Trójka". Jedyne do czego się przyczepię to głośność. Jest zbyt cicho. W trakcie naszej wizyty (pora obiadowa, środek tygodnia), byłyśmy jedynymi klientami i w związku z tym czułyśmy się odrobinę niezręcznie i momentami musiałyśmy rozmawiać szeptem. Głośniejsza muzyka pozwoliłaby tego uniknąć.

Delicatessen - wnętrze (źródło [1])

Obsługa

Pan który nas obsługiwał, mimo, że sympatyczny, niestety nie do końca orientował się które z dań danego dnia są dostępne. W efekcie po każdym naszym pytaniu szedł do kuchni, żeby zapytać się, czy coś jest czy też tego nie ma. Szybko dało się zauważyć, że prawie cała karta dań jest nieaktualna. Z parunastu pozycji ostały się może cztery...

Na nasze dania musiałyśmy czekać prawie 40 minut. Czyli o jakieś 25 minut więcej, niż się spodziewałyśmy po bistro...

Menu

Delicatessen postawiło na menu ruchome - według mnie aż do przesady. Klienci mają do dyspozycji teoretycznie aż dwa menu. Jedno wiszące na tablicy, a drugie wsadzone w ramki. Zgodnie z nimi w Delicatessen można zamówić przykładowo: schabowego, wątróbkę, kurczaka, spaghetti, zupę z dyni, pierogi ze szpinakiem, placuszki z jabłkiem... Nie wszystkie pozycje z tablicy pokrywają się z tymi z karty. Co więcej, podczas składania zamówienia może okazać się że większość wypisanych dań nie jest dostępna... Skoro nie można ich zamówić to dlaczego widnieją w menu? Nie mam pojęcia. Trochę to irytujące i mało profesjonalne. Za to zamieszanie z menu Delicatessen na wstępie złapało największego minusa.

Delicatessen - wnętrze (źródło [2])

Nie wiem, czy chaos w menu to reguła, czy jednorazowa sytuacja. Obiecuję to kiedyś sprawdzić, bo mimo tych kilku słów krytyki, nie mogę odmówić Delicatessen bardzo smacznej kuchni. Co prawda jadłyśmy ze znajomą wyłącznie placuszki z jabłkami, ale były one na tyle pyszne i ładnie podane, że trochę zrekompensowały inne negatywne odczucia dotyczące tego lokalu (mały wybór dostępnych dań i długi czas oczekiwania). Może lekko na wyrost, a może wcale nie, będzie stwierdzenie, że kunsztem podania jedzenia Delicatessen zdecydowanie wyróżnia się na tle innych lokali serwujących obiady domowe. Prawdopodobnie wrócę do Delicatessen (tym razem już w pełnym, dwuosobowym składzie Łodzi od Kuchni), by sprawdzić czy pozostałe dania są równie wyśmienite, świeże i tak estetycznie podawane.


Ceny

Trzeba przyznać i podkreślić, że w Delicatessen jest naprawdę bardzo tanio. Biorąc pod uwagę wielkość porcji i ich domowy smak, niskie ceny mogą być wystarczającym powodem, aby od czasu do czasu odwiedzić to bistro (lub skorzystać z opcji dowozu, gdy nie chce nam się lub nie możemy przygotować obiadu w domu).

Oto przybliżone ceny:
Delicatessen Łódź
Delicatessen - wnętrze (źródło [1])
Zestaw dnia*15 zł (12 zł z legitymacją studencką)
Zupy6 - 8 zł
Dania mięsne14 zł
Pierogi, placki12 - 14 zł
Naleśniki14 zł
Spaghetti14 - 16 zł
Desery8 - 12 zł
Napojeod 4 zł

(*) Zestaw dnia = zupa + drugie danie z dodatkami

Minusy

Jakby położyć na wadze plusy i minusy, to myślę, że osiągnęlibyśmy stan równowagi. Co niestety oznacza, że minusów jest tyle samo, co plusów.

Po pierwsze: lokalizacja. Mimo, że teoretycznie róg ul. Gdańskiej i ul. Zielonej jest w centrum, to jednak nie jest to okolica, w której bywa się "przypadkiem" (no chyba, że ktoś akurat obok pracuje). Kiepsko wygląda również kwestia parkingu, zaś sama okolica niespecjalnie zachęca do spacerowania.

Po drugie: menu. Myślę, że Delicatessen powinno zrezygnować z dwóch "konkurencyjnych" kart i ograniczyć się do jednego aktualnego menu - tablicy, tak jak to ma miejsce w innych bistrach. Dodam jeszcze, że chętnie zobaczyłabym w karcie jakieś wariacje na temat klasycznych dań z cyklu schabowy czy kurczak (zakładając, że akurat danego dnia byłyby one dostępne).

Po trzecie: czas oczekiwania na zamówione dania. Mam nadzieję, że to tylko nasz "pech" i normalnie nie trzeba czekać dłużej niż 15 minut. W przeciwnym wypadku, odradzam wizyty w trakcie przerwy lunchowej.

Po czwarte: pewna niespójność w aranżacji wnętrza i kot przechadzający się po lokalu, będący z zasadzie częścią jego wystroju. Mimo że sam kot, moim zdaniem, jest fajnym akcentem, to jego chodzenie po stołach, na których się jada, już niekoniecznie. Ponadto ujęłam go w minusach z myślą o moich znajomych - alergikach ;-)

Po piąte nazwa: być może nazwa Delicatessen brzmi lepiej niż kolejne "Obiady Domowe", to jednak nie jestem do niej do końca przekonana - zwłaszcza w połączeniu z bistro & restaurant. Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić mówienie do znajomych: "hej, spotkajmy się w Delicatessen bistro & restaurant!". Może czas pomyśleć nad skróceniem nazwy np. do "Deli"? Pozwoliłoby to uwolnić Łodzian od skojarzeń ze wspominaną już francuską czarną komedią.

Po szóste: minus za brak możliwości płacenia kartą. Co prawda vis a vis lokalu jest bankomat, ale dla niektórych osób i tak może być to spora niedogodność.

Końcowa ocena

Nawiązując do słów ze wstępu: w mojej opinii do Delicatessen najbardziej pasowałoby określenie bistro i sądzę, że ten kierunek właściciele powinni obrać, jako najbardziej słuszny, dbając o to, by menu, choć krótkie, to jednak było codziennie aktualizowane i nie wprowadzało klientów w błąd.

Jeśli chodzi o jedzenie, to mimo, że nie jestem wielką fanką tradycyjnej kuchni domowej, to sądzę, że w Łodzi jest sporo osób zakochanych w takim domowym "żarciu" i które chętnie spędzą czas w miejscu serwującym takie jedzenie, a jednocześnie nie będącym reliktem PRLu. Takim osobom mogę śmiało polecić Delicatessen.

Trochę szkoda, że lokal jest otwarty dopiero od  godziny 12-tej. Sądzę, że gdyby właściciele rozszerzyli ofertę o zestawy śniadaniowe (które teoretycznie widnieją na ich stronie internetowej), podawane od wczesnych godzin porannych, mogliby trafić do większego grona potencjalnych klientów.

Niewykluczone, że następnym razem do Delicatessen wybiorę się w męskim towarzystwie i w recenzji  pojawi się "męski punkt widzenia".

Po rozważeniu wszelkich za i przeciw, Delicatessen otrzymuje 5-kę

2 komentarze:

  1. Do Delicatessen zaglądam co jakiś czas.
    Z tego, co zauważyłem, menu jest codziennie aktualizowane, a na tablicy znajdują się potrawy dostępne dla klientów w danym dniu.
    Porcje sa naprawdę duże i smaczne, a wszystko bardzo ładnie podane.
    Zawsze wychodzę stamtąd zadowolony i... najedzony :)

    Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  2. Restauracja została ZAMKNIĘTA.
    Buuu :(

    OdpowiedzUsuń

Uwaga - wszystkie komentarze są moderowane. Zastrzegamy sobie prawo do nieopublikowania komentarzy wulgarnych, obraźliwych, niemerytorycznych lub niezawierających konstruktywnej krytyki.