24 marca 2013

[Rozmowy Kuchenne] MEG MU

MEG MU Łódź od Kuchni

Kulinarna mapa naszego miasta nieustannie się rozrasta. Łodzianie mają okazję podbijać coraz to nowe lądy wypełnione nieznanymi im wcześniej smakami i aromatami. Oprócz bogatej oferty kuchni europejskiej i azjatyckiej, w Łodzi można zasmakować także oryginalnych potraw i napojów afrykańskich.

Jeśli macie ochotę na podróż w głąb Czarnego Lądu, zachęcamy Was do przeczytania wywiadu z Magdą i jej pochodzącym z Konga - mężem Rene, którzy od niedawna wspólnie prowadzą w strefie OFF Piotrkowska lokal o tajemniczej nazwie MEG MU (nasza recenzja).

Dzisiejsi bohaterowie "Rozmów Kuchennych" zdradzą Wam między innymi: skąd wywodzi się nazwa MEG MU, kto jest odpowiedzialny za projekt i wykonanie wnętrza ich lokalu oraz jakimi eksperymentami kulinarnymi planują zaskoczyć swoich klientów w najbliższym czasie.

Miłej lektury!


Dlaczego Łódź?
Magda Tsikampoungui: Bardzo podoba nam się pofabryczny klimat tego miasta, jego industrialna przeszłość. Łódź to miasto z duszą, z charakterem. Ponieważ lubimy klimaty pofabryczne, celowo szukaliśmy miejsca z takim właśnie wnętrzem i otoczeniem. Na szczęście, udało nam się otworzyć nasz lokal właśnie w OFF Piotrkowska.
Czyli domyślamy się, że nie jesteście z Łodzi?
Nie, ja pochodzę ze Złoczewa (małe miasteczko między Sieradzem a Wieluniem), natomiast mój mąż, Rene, urodził się w Brazaville, w Kongo. Dużo podróżował po świecie, aż trafił do Polski.

MEG MU Łódź od Kuchni
Pełna nazwa lokalu to MEG MU - cook & design. Skąd pomysł na taką, a nie inną nazwę?
No cóż, przyznam że historia tej nazwy nie jest taka prosta. Na początku chciałam otworzyć z przyjacielem firmę, która zajmowałaby się projektowaniem wnętrz, dodatków do tych wnętrz, ale jednocześnie marzyło nam się miejsce, w którym będzie można na chwilę zostać. Z kolei mój mąż planował otworzyć budkę z afrykańskim jedzeniem. W końcu, po długich rozmowach, postanowiliśmy połączyć te dwa pomysły i stworzyć lokal, w którym z jednej strony będzie można skosztować kuchni afrykańskiej, a z drugiej - pooglądać designerskie meble i dodatki do wnętrz.
A czy pierwsza część nazwy - MEG MU - coś znaczy?
MEG pochodzi od mojego imienia - od zawsze mówią tak na mnie przyjaciele. Zaś MU to mityczna kraina, jeden z tzw. zaginionych lądów (wikipedia). Mówi się, że Atlanci byli potomkami ludzi Mu. Historia ta na tyle nas zafascynowała (przeczytaliśmy wiele książek na ten temat), że w momencie kiedy zaczęliśmy szukać nazwy dla naszego lokalu, która z założenia miała kojarzyć się z czymś przyjemnym i dobrym, wpadliśmy na pomysł, żeby nawiązać właśnie do ludu Mu. Ludzie Mu byli osobami, które zdrowo się odżywiały, były bogate zarówno wewnętrznie, jak i materialnie, ponadto zgodnie z legendą posiadały wiele nadprzyrodzonych zdolności takich jak chociażby umiejętność porozumiewania się telepatycznego. Uznaliśmy, że pierwiastek tajemniczości i magicznej aury idealnie pasuje do miejsca, które chcemy stworzyć, zwłaszcza że wszystkie wielkie firmy zaczynały z nazwą, która początkowo z niczym się nie kojarzyła (śmiech). Mamy nadzieję, że nasza nazwa przypadła łodzianom do gustu i wywołuje pozytywne skojarzenia.

Przy okazji otwierania naszego kolejnego lokalu w OFF Piotrkowska, chcemy zmienić drugi człon nazwy - “cook and design” - na “african cook”, żeby bardziej podkreślić gastronomiczno-afrykański charakter MEG MU.
Czyli w OFF Piotrkowska powstanie nowe miejsce? Czy będzie to coś w rodzaju sklepu, w którym można kupić kanapy, które wcześniej stały w MEG MU?
Rzeczywiście na początku w MEG MU stały kanapy i meble na sprzedaż. Niestety zajmowały one dosyć dużo miejsca, a ponieważ klientów przybywało, zdecydowaliśmy się zastąpić je normalnymi stołami i krzesłami.

MEG MU Łódź od Kuchni

Faktem jest, że na początku nie byliśmy przygotowani na obsługę tak dużej ilości gości. Wszystko, co tu robiliśmy, było swego rodzaju ekstremalnym wyczynem. Wszystkiego musieliśmy uczyć się metodą prób i błędów. Z czasem mogliśmy sobie pozwolić na zatrudnienie osób do pomocy i dzięki temu obsłużyć więcej klientów.

W drugim, nowym lokalu mamy zamiar zrobić część ekspozycyjną (design), a w MEG MU skupić się na ofercie stricte gastronomicznej (african cook). Drugi lokal będzie się znajdował między sklepem Pan Tu nie Stał a Mebloteką Yellow (nasza recenzja). Aktualnie trwa tam remont i mamy nadzieję, że w czerwcu zostanie otwarty. Będzie tam można kupić meble oraz dodatki do wnętrz, ale jednocześnie planujemy zrobić tam bardzo długi bar, przy którym serwowane będą zdrowe napoje (alternatywa dla shake’ów), a także wiele ciekawych drinków - chcemy trochę poszaleć w tym temacie. W MEG MU póki co mamy wyłącznie piwo i wino, w nowym lokalu oferta alkoholi będzie zdecydowanie bogatsza. Nie oznacza to, że w nowym lokalu nie będzie można nic zjeść. Dostępne będą przekąski "fit", a więc coś na ząb dla dbających o linię, a także orzeźwiające desery - lody, sorbety i musy z różnych owoców. To już będzie moja osobista wariacja na ten temat.
Czy wystrój MEG MU jest autorskim pomysłem?
Tak, od początku do końca jest to nasz pomysł. W projekcie malowideł, które są na ścianach, pomagała nam moja ciocia - malarka. Dominującym elementem wnętrza jest kamień (kamienne stoły, siedziska i bar) oraz cegła, którą własnoręcznie odkuwaliśmy. Ogólny remont lokalu wykonał Rene z kolegami. Krótko mówiąc, z wykończeniem wnętrza poradziliśmy sobie własnymi siłami. Nie ukrywamy, że jesteśmy bardzo zadowoleni z końcowego efektu.

MEG MU Łódź od Kuchni
W Łodzi kuchnia afrykańska nie jest zbyt popularna. Czy tworząc MEG MU przeszło Wam przez myśl “może się nie udać”?
Tworząc lokal z kuchnią afrykańską zrobiliśmy coś, czego w Łodzi do tej pory nie było, więc wbiliśmy się w niszę. Oczywiście łączyło się to z jakimś ryzykiem, ale byliśmy optymistycznie nastawieni i nie dopuszczaliśmy możliwości porażki.
Czy kuchnia serwowana w MEG MU pochodzi z jakichś konkretnych rejonów Afryki, czy może jest to coś w rodzaju wariacji na temat szeroko pojętej kuchni Czarnego Lądu?
Rene Tsikampoungui: Potrawy podawane w MEG MU są mieszanką z kilku regionów. Pochodzą m.in. z Senegalu, Wybrzeża Kości Słoniowej oraz Kongo - czyli mojego kraju.
Czy któraś pozycja z menu jest najczęściej zamawiana?
Aktualnie hitem jest nasz Afroburger. Widząc, że w łódzkich lokalach panuje moda na hamburgery, zapragnęliśmy stworzyć swoją wariację na ten temat. Afroburger jest autorskim pomysłem mojego męża, ale i ja dorzuciłam tam swoje trzy grosze (śmiech).
A czy są pozycje, których nikt nie zamawia, są niedoceniane?
Właściwie wszystkie pozycje z menu są zamawiane, ale jeśli miałabym wskazać jedną, niedostatecznie docenianą to byłaby to Malombo Mu Tintou - bardzo smaczna, efektownie wyglądająca sałatka owocowa podawana w ananasie.
Zauważyliśmy, że menu uległo zmianie. Według nas zdecydowanie na lepsze. Jest to odpowiedź na potrzeby klientów, czy może była to od początku planowana zmiana?
Rzeczywiście menu się trochę zmieniło. Początkowo w karcie było tylko 5 dań głównych. Wynikało to przede wszystkim z tego, że na początku mój mąż sam obsługiwał całą kuchnię. Póki nie pojawił się drugi kucharz, który nauczył się gotować pod okiem Rene, nie mogliśmy sobie pozwolić na poszerzenie menu. Do karty wprowadziliśmy przystawki, nowe dania główne i zupy.

Poza tym codziennie proponujemy oryginalne “danie dnia”, a w weekendy przygotowujemy oferty specjalne. Na przykład w tym tygodniu można spróbować fileta z suma afrykańskiego z talarkami z patatów w sosie z kiwi i sałatką z awokado. W zeszłym tygodniu można było skosztować małż w sosie kokosowym z chilli, które podawaliśmy z bagietką.

Możemy także zdradzić, że w ramach weekendowych ofert specjalnych planujemy trochę poeksperymentować i sprawdzić, jak łodzianie reagują na jeszcze bardziej egzotyczne dania. W planach między innymi: stek z krokodyla z papayą, antylopa bądź gazela z chilli i gombo (warzywem, które naturalnie zagęszcza sosy i zupy), zupa z kozy, suszony rekin z owocami palmy, a być może nawet zupa z nietoperza...

MEG MU Łódź od Kuchni
Skąd są sprowadzane składniki do Waszej kuchni?
To zależy od produktu. Przykładowo zupa z palmy pochodzi z Ghany, Palm Drink z Nigerii, casavy i suszona ryba sprowadzane są z Kenii. Banany mamy z Tajlandii, bo banany z tamtego regionu są identyczne, jak te afrykańskie. Są to planty, których nie można jeść w wersji surowej. Oczywiście sprowadzenie składników jest sporym wyzwaniem, ale bardzo się staramy, aby wszystko docierało do nas świeże.
Czy macie może w planach jakieś wydarzenia związane z kulturą afrykańską?
Tak. Jak zrobi się trochę cieplej, planujemy organizować różne wydarzenie kulturalne - pokazy tańca, koncerty djembe. Latem wszystkie lokale z Off Piotrkowska wystawią stoliki na zewnątrz - będzie się działo (śmiech).
Kończąc tę rozmowę, chcielibyśmy spytać - czego możemy życzyć MEG MU na najbliższy rok?
Przede wszystkim, aby udało nam się otworzyć drugi lokal i żeby powtórzył on sukces MEG MU. Poza tym mamy nadzieję, że klienci dadzą nam szansę dalszego rozwoju.
Tego właśnie życzymy. Dziękujemy bardzo za rozmowę.
Również dziękujemy i pozdrawiamy czytelników Łodzi od Kuchni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga - wszystkie komentarze są moderowane. Zastrzegamy sobie prawo do nieopublikowania komentarzy wulgarnych, obraźliwych, niemerytorycznych lub niezawierających konstruktywnej krytyki.