19 maja 2013

Drukarnia - na czym polega jej fenomen?


Słowem wstępu

Drukarnia Skład Wina & Chleba już od pierwszych dni istnienia cieszy się niesłabnącą popularnością wśród łodzian. Ciężko tam o wolny stolik - nie tylko w godzinach lunchowych i wieczornych, ale również w  porze śniadaniowej (przynajmniej w weekendy). Jest to zjawisko dość niespotykane jak na standardy łódzkich lokali parających się gastronomią...

Na czym polega fenomen Drukarni? Czy jej popularność jest zasłużona, czy to tylko chwilowa moda, która minie, gdy na horyzoncie pojawi się inny lokal, w którym warto będzie "bywać"? (a może już się pojawił?) O tym i nie tylko przeczytacie w naszej recenzji - świeżuteńkiej niczym chleb i bagietki wypiekane w Drukarni. Zachęcamy do lektury!


Gdzie i kiedy?


Adres: ul. Piotrkowska 138/140 (OFF Piotrkowska)

Strona www: jedynie facebookowy fanpage

Telefon: 42 672 80 01

Godziny otwarcia:
Pon. - Śr.7:00 - 22:00
Czw.7:00 - 24:00
Pt.7:00 - do ostatniego gościa
Sob.11:00 - do ostatniego gościa
Niedz.11:00 - 22:00

Pierwsze wrażenie

Przyznam szczerze, że Drukarnia wywarła na mnie świetne wrażenie już od samego progu. Prosty wystrój w którym dominuje drewno, szarości i motywy industrialne. Jednocześnie, dzięki starannie dobranemu oświetleniu i zielonym elementom (głównie przyprawom w doniczkach), wnętrze jest ciepłe i przytulne. Świetnie prezentują się zarówno dwa obudowane drewnem bary, jak i wysoki okrągły stół z hookerami, nad którym wiszą oryginalne, plecione lampy. Dodatkowym atutem jest unoszący się w Drukarni zapach jedzenia i świeżego pieczywa, za którym to zapachem ja osobiście bardzo tęsknię (piekarnie z prawdziwego zdarzenia to w Łodzi niestety rzadkość).

Drukarnia Skład Wina & Chleba - wnętrze (źródło [1])

Do Drukarni przyciąga także panująca tam atmosfera, którą określiłabym mianem niezobowiązującej i swobodnej. W środku można spotkać rozmaicie ubranych ludzi z różnych grup wiekowych (nie wyłączając dzieci). Gwar rozmów właściwie zagłusza muzykę (dlatego nigdy na nią nie zwróciłam uwagi), ale jakoś w ogóle mi to nie przeszkadza, bo wnętrze jest na tyle przestronne i wysokie, że nie ma się wrażenia, że w środku panuje męczący harmider.

Z czasem wnętrze zaczęły zdobić kremowe poduszki z logo Drukarni, a na ścianach pojawiły się obrazy/grafiki - Drukarnia udostępnia bowiem swoje wnętrza jako miejsce wystaw. Doceniamy i chwalimy takie inicjatywy - wołamy o więcej ;-)

Obsługa

Obsługa to niestety najsłabszy punkt Drukarni, nad którym właściciel powinien zdecydowanie popracować. Bywa z nią bowiem różnie. Raz pojawia się szybko, innym razem trzeba czekać dobre 15 minut na to, by zostać zauważonym. Zdarza się, że kelnerzy zapominają o przyniesieniu sztućców, stawiają na stole sok zamknięty kapslem, zapominając o otworzeniu go i przyniesieniu szklanki. Zdarza się także, że zapominają o tym, kto co zamówił i skruszeni wracają po 20 minutach pytając o to jeszcze raz, albo dopiero wówczas informują, że któreś danie jest niedostępne. Przykłady można mnożyć i mnożyć... Niestety lokal o takiej popularności (a tym samym i obrotach) powinien dbać o to, by obsługa była przeszkolona i jak najlepiej przygotowana do pracy. Jeśli kelnerzy nie radzą sobie z tak dużą ilością klientów, może czas pomyśleć o zatrudnieniu dodatkowych rąk do pracy?

Przedstawione powyżej sytuacje przydarzyły się akurat nam, ale od różnych znajomych słyszeliśmy o podobnych historiach. Co tylko potwierdza, że "coś jest na rzeczy".

Drukarnia Skład Wina & Chleba - wnętrze (źródło [1])

Menu

Menu w Drukarni przedstawia się całkiem interesująco. W ofercie mamy dania "jednogarnkowe" (curry -wegetariańskie, z kurczakiem, z krewetkami), sałatki, makarony, burgery oraz steki. Na szczególną uwagę zasługują zwłaszcza dania z jednego garnka, z których Drukarnia w krótkim czasie uczyniła swój znak rozpoznawczy. Podawane w czerwonych, żeliwnych garnuszkach w towarzystwie bagietki "drukarnianego" wypieku stanowią istne niebo w gębie! Kolejnym mocnym punktem menu są burgery. Nie tylko klasyczne - wołowe, ale i z grillowanym kurczakiem i boczkiem, a także wegetariańskie z "kotletem" fasolowym. Burgery serwowane są oczywiście w pieczywie wypiekanym na miejscu, tradycyjnie w asyście frytek i sałatki colesław. Z frytkami bywa różnie, ale same burgery są naprawdę bardzo dobre. Chociaż w moim prywatnym rankingu na prowadzeniu ciągle jest Afroburger z MEG MU (nasza recenzja)

W swojej ofercie Drukarnia ma także zestawy śniadaniowe (trzy rodzaje - zestaw angielski, domowy i tradycyjny) oraz kilka rodzajów kanapek z ciabatty. Te drugie bardzo polecam, zwłaszcza wariant na ciepło z kurczakiem i na zimno z łososiem. Jeśli chodzi o lunche (codziennie coś innego) to niestety nigdy nie udało mi się na takowy załapać, a szkoda - podobno warto.

W kwestii wielkości porcji można mieć pewne zastrzeżenia. Nie są to na pewno porcje na "duży głód", ale biorąc pod uwagę w miarę przystępne ceny, naprawdę nie jest źle. Na większy głód proponujemy sięgnąć raczej po dania typowo mięsne, a więc steki. Do wyboru mamy 4 pozycje: od najtańszego steka z rostbefu (28 zł), przez stek z polędwicy wołowej (42 zł), kończąc na steku Ribeye (95 zł) i steku T-bone (110 zł).

Ceny

Ceny w Drukarni, jak już wspomniałam powyżej, dosyć przystępne, aczkolwiek warto zauważyć, że w po około dwóch miesiącach po otwarciu właściciele podnieśli ceny najpopularniejszych dań o 2 - 3 zł (przykładowo curry z kurczakiem - z 14 do 16 zł). Nie ukrywamy, że nie lubimy takich "zagrywek", o czym zresztą pisaliśmy już w recenzji The Dorsz (nasza recenzja).

Drukarnia - wnętrze (źródło [1])
Dania z jednego garnka14 - 30 zł
Burgery12 - 20 zł
Steki28 - 110 zł
Sałaty13 - 25 zł
Kanapki (ciabatty)5 - 12 zł
Makarony12 - 28 zł
Zestawy śniadaniowe10 - 12 zł
Zestaw lunchowy19 zł
Wina domowe7 zł (150 ml) / 22 zł (0,5 l) / 42 zł (1 l)
Wina białe13 - 15 zł (150 ml) / 60 - 85 zł (0,75 l)
Wina czerwone13 - 15 zł (150 ml) / 65 - 85 zł(0,75 l)
Wina musujące14 - 15 zł (150 ml) / 70 - 75 zł (0,75 l)
Drinki8 - 15 zł
Herbaty5 zł (250 ml) / 7 zł (350 ml)
Kawy5 - 12 zł

Minusy

O największym minusie Drukarni była już mowa wyżej. Powtórzę raz jeszcze, że chodzi o jakość obsługi. Lokal, który nazywa sam siebie "restauracją", znajduje się w modnym prestiżowym miejscu, obsługuje dziennie dziesiątki (jeśli nie setki) klientów, naprawdę nie powinien oszczędzać na załodze i zainwestować w wyszkoloną kadrę kelnerską.

Kolejnym mankamentem jest czas oczekiwania na zamówione dania, który czasami jest przesadnie długi (choć możliwe, że wynika to z problemów właśnie z obsługą...).

W menu brakuje mi także zup. Co prawda pojawiają się one w ofercie lunchowej, ale niestety, tak jak już pisałam, nie było mi dane na takową się załapać... Ucieszyłoby mnie wzbogacenie menu (na stałe) o dwie / trzy zupy. Kto wie, może się doczekam :-)

Męski punkt widzenia

Ponieważ moja opinia na temat Drukarni jest podobna do opinii mojej towarzyszki, a nie chcę się powtarzać, napiszę o rzeczach, które nie zostały jeszcze poruszone w tej recenzji.

Opisując wnętrze warto wspomnieć o różnej wielkości stołach, które znajdują się w Drukarni. Szukacie małego stolika dla dwóch osób? Proszę, tu jest. Nieco większego - np. dla czwórki / przyjaciół? Proszę bardzo, tam stoi. A ponieważ powierzchnia lokalu jest naprawdę spora, stoliki stoją w odpowiedniej odległości od siebie. Co więcej, gdy tylko zrobiło się odpowiednio ciepło, Drukarnia wystawiła kilka(naście), dodatkowych stolików na zewnątrz - ot, taki przyjemy ogródek z krzesłami reżyserskimi :-)

Kwestia numer dwa - alkohol. A konkretnie piwo. Niestety wybór tego trunku jest zaskakująco mały (w porównaniu z sąsiadującymi lokalami - Tari Bari (recenzja) / Mebloteka (recenzja)) i co gorsza, zdarzyło mi się dostać ciepłe piwo (na pewno nie z lodówki). Element koniecznie do poprawy.

Chcąc zakończyć ten "Męski punkt widzenia" pozytywnym aspektem, chciałbym napisać o pysznym pieczywie, które można kupić w Drukarnii. Naprawdę warto skusić się na wypiekane na miejscu bagietki lub chleby z dodatkami (np. z rodzynkami i orzechami).

Ocena końcowa

Odpowiadając sobie na pytanie ze wstępu, należy stwierdzić, że na fenomen Drukarni składa się wiele czynników. Począwszy od dobrej (i zarazem modnej) lokalizacji, poprzez niezobowiązującą atmosferę panującą w środku i przyjemne, oryginalne wnętrze, na smacznym i świeżym jedzeniu kończąc. W naszej opinii, jeśli Drukarnia dopracuje pewne aspekty (z naciskiem na jakość obsługi) oraz będzie wprowadzać cykliczne zmiany w menu  - innymi słowy - nie osiądzie na laurach, ma szansę cieszyć się niesłabnącą popularnością przez długi, długi czas.
Drukarnia Skład Wina & Chleba otrzymuje od nas ocenę 8/10  


9 komentarzy:

  1. Drukarnia to wyłącznie modne miejsce i niezobowiązująca atmosfera.
    Kuchnia słaba i siermiężna, taki zaadaptowany do warunków łódzkich koszmarek z Wielkiej Brytanii. Z tym curry to taka śmieszna sprawa...opakowanie znanej firmy robiącej gotowe pasty kosztuje 5zł i wystarczy na zrobienie 4/5 porcji, trzeba tylko dolać mleczka kokosowego oraz pożądany składnik główny i możemy założyć się, że tak to jest przygotowywane w Drukarni ;) Tak naprawdę każdy może zrobić to w domu.
    Kolejna sprawą, którą trzeba ustalić jest to, że curry jest rodzajem sosu robionego z ziół, przypraw i oleju w związku z tym przypominam, że co najwyżej może być curry z KURCZAKIEM a nie z KURCZAKA :) Jednak mam wrażenie, że błędy w poprawnej pisowni w języku polskim zarówno ortograficzne jak i gramatyczne są specjalnością Drukarni-wystarczy prześledzić wpisy na Facebooku. Steki i i inne mięsa z grilla przygotuje każdy, średnio zdolny człowiek (nawet nie kucharz) po krótkim przyuczeniu, to samo dotyczy pozostałych pozycji w menu. Osoby gotujące to zbieranina osób z różnych Sphinxów itp., w dodatku ciągle rotująca, więc proszę nie spodziewać się kreatywnych rozwiązań w karcie dań. Tak na marginesie, kuchnia w Drukarni nie jest na to gotowa, ponieważ jest przygotowana na robienie przekąsek, a nie dań i zup, czyli prawdziwej kuchni w sensie stricte ;) Z resztą, co tutaj duża pisać-tam nikt nie gotuje z pasją.
    Obsługa to koszmar i w tym jesteśmy zgodni. Pieczywo jak pieczywo, robione jest w podobny sposób jak w E.Leclerc ( tam też jest wypiekane od podstaw i przez cały dzień jest świeże)
    Gazeta Food&Friends zaprezentowała Drukarnię w swoim ostatnim numerze i byłem z tego bardzo zadowolony, że o Łodzi i tak dalej... ale potem popatrzyłem na tą biedną sałatkę z pieczarkami zaprezentowaną przez lokal i naszła mnie taka smutna refleksja, że jeśli to jest najciekawszy lokal w Łodzi to gastronomia w tym mieście właśnie dogorywa ;(
    Powtórzę zdanie z początku mojego komentarza:
    Drukarnia to wyłącznie modne miejsce i niezobowiązująca atmosfera.

    P.S.
    Drukarnie rozpatrujmy w kategoriach socjologicznych a nie gastronomicznych.
    Moja ocena 4/10

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wstępie - dziękujemy za tak rozbudowany komentarz, mimo że nie ze wszystkim możemy się zgodzić.

      Kwestia curry: rzeczywiście potrawa jest dziecinnie prosta do przygotowania, ale jeśli mielibyśmy zacząć analizować poziom skomplikowania oraz koszty składników w innych lokalach to oczywista konkluzja byłaby taka: gotujmy i jedzmy w domu - będzie taniej ;-) Nam jedzenie serwowane w Drukarni smakuje - tylko tyle i aż tyle :-)

      Rzeczywiście zgadzamy się z tym, że Drukarnię powinno się rozpatrywać w kwestiach socjologicznych, ale gastronomii aż tak bardzo byśmy się nie czepiali.

      Tak czy inaczej - jeszcze raz dziękujemy za komentarz. Pozdrawiamy!

      Usuń
  2. Problem polega, że robienie curry od podstaw jest pracochłonne a dziecinnie proste jest jak korzystamy z gotowca i o to w moim komentarzu chodzi i w żadnym wersie nie napisałem, żeby nie chodzić do lokali i jeść w domu ponieważ będzie taniej :) Niestety w kwestiach gastronomicznych jest wiele do zrobienia, tylko pytanie czy możliwe? Proszę mi wierzyć ja to wiem.
    Rzeczywiście czy Państwu smakuje to jest inna sprawa, mnie nie. Podobnie sprawa się ma z moimi znajomymi którzy odwiedzali to miejsce i opinia zawsze była taka: fajne miejsce w modnej lokalizacji ale reszta słaba a obsługa dramat. Tak samo nikt nie może zrozumieć, że w nazwie jest słowa Skład Wina a wina są z firmy Partner mieszczącej się na Piotrkowskiej 89 i z tego co wiem nie są specjalnie dedykowane dla tego lokalu.
    Reasumując Drukarnia ma modną lokalizację i dobry marketing ale ponieważ wiem kto za tym biznesem stoi, sprawa jest prosta. Dodam, że rekiny łódzkiej gastronomii (specjalizujące się w kopiowaniu popularnych pomysłów z innych miast-mieliśmy Chochoły i inne karczmy teraz będą piekarnie) w najbliższym czasie uraczą nas podobnymi miejscami, a nasza dieta oparta na pieczywie, zawiesistych sosach i czerwonym mięsie w prostej linii zaprowadzi do sal klubów fitness a w gorszym przypadku gabinetów lekarskich ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam się z przedmówcą - drukarnia jest klonem - i tylko klonem warszawskiej Charlotte. Wystrój rzecz gustu - stary jestem i mnie się nie podoba... :-) ale jedzenie niestety lipa - widać wyraźne wpływy Mexicany i Brasil :-). Obsługa i to jedyna rzecz z którą się zgadzam baaaardzo kiepska i z łapanki.... Nie polecam bo nawet Ci łódzcy hipstersi jacyś tacy sklonowani.... :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Średnie miejsce z bardzo średnim jedzeniem.
    Pieczywem wcale nie pachnie. Obsługa fatalna - podane mi przystawkę razem z daniem głównym. Kelnerka zapewniła, że zrobią danie drugie od podstaw. Oczywiście to była ściema. Makaron z krewetkami i łososiem (łososia akurat zabrakło) zimny, sos bez smaku, roztopiony parmezan i całość o smaku zupy mlecznej. Koszmar. Buła z rostbefem (zimnym) sucha i z minimalną ilością dodatków. Klopsiki w sosie pomidorowym twarde, bez smaku, nijakie. Ale jest łódzkie Charlotte, nadęta do granic Off Piotrkowska, jest pełno. Podobnie jak w przypadku Tari Srari i innych knajp tam umieszczonych (poza Meg Mu które rzeczywiście jest fajne, bardzo smaczne i zajęte gotowaniem, a nie promowaniem się) tu nie chodzi o jedzenie, ale o "bycie" tam. Drukarnia jednak jedzie po całości. Przykład? Dzisiejsza Wyborcza - artykuł na pół strony o tym, że do Drukarni można z dziećmi przychodzić. Kelnerki lubią dzieci i dają im kolorowanki. WOW! Niespotykane i oryginalne standardy. Zajrzyjcie jeszcze do Breadni. Ci nawet nie ukrywają, że kopiują wszystko i wszystkich - Charlotte, Drukarnię i Zaraz Wracam.

    OdpowiedzUsuń
  5. paskudna, zarozumiała obsługa (być moze dlatego, że byłam ubrana dość "domowo" ?), bardzo słabe jedzenie ( ja zamówiłam penne z kurczakiem, dostałam bardzo dobrze ugutowany makaron, niestety zimny z zbyt dużą ilością kwaśnej i niedoprawionej czerwonej brei, w której czaami pojawił sie kawałek nawet miekkiego kurczaka ale też twardej cebuli. Za taką cenę porcje są zdecydowanie za małe biorąc pod uwagę fakt, że jedzenie jest bardzo przeciętne, czy wręcz słabe.
    Mój znajomy jadł burgera, frytki wyglądały nieźle, bułka w birgerze była prawdopodobnie kupną bułą co boli tym bardziej, że wypiekają przecież pieczywo. Sałatka do bani, z pudełka, paskudna.
    Brak piwa.
    Ocena - 3/10, bardzo źle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając powyższe komentarze widzimy że Drukarnia wzbudza kontrowersje i że jest wśród Was rzesza osób zawiedzionych tym miejscem.

      No cóż, może mieliśmy szczęście trafiając na całkiem pzyzwoite w smaku dania, a może po prostu zbyt dawno w Drukarni nie byliśmy. Na pewno gdy odwiedzimy to miejsce jeszcze raz i zauważymy zmiany na gorsze to znajdzie to swoje odzwierciedlenie w aktualizacji tej recenzji. Tymczasem pozdrawiamy komentujących (szkoda że w większości anonimowo)i zachęcamy do dalszej dyskusji.

      Usuń
  6. Ile złego czy dobrego by się nie powiedziało o tym miejscu wyznacznikiem są ludzie, a w drukarni ich nie brakuje z tego co widać, z jedzeniem też nie może być aż tak źle bo ludzie by nie wracali i lokal szybko by staracił na swojej popularności...

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z przedmówcami, że jedzenie w Drukarnii nie jest na najwyższym poziomie, podobnie jak obsługa. Pani nas obsługująca była bardzo miła i uśmiechnięta. Okazało się, że stolik który zajmowaliśmy był zarezerwowany, ale kelnerka znalazła inny. Niestety nikt nam nie pomógł przenieść talerzy i szklanek. Zostaliśmy przesadzeni do zimniejszej części lokalu. Temperatura na zewnatrz wynosiła ok. 12 stopnii, ale drzwi i okna były pootwierane. Jestem zmarzluchem, więc mi to przeszkadzało.

    Jedzenie nie zachwycało. Zamówiłam burgera wegetariańskiego. Nie smakował mi, na dodatek był przypalony, podobnie jak bułka, w której go podano. Frytki i sałatka były smaczne, a porcje dość duże. Na dodatkową porcje ketchupu czekałam ponad 5 minut. Nie wiem czemu obsługa nie była w stanie prznieść go szybciej, skoro w lokalu nie było jeszcze wielu gości. Wybór piw też mógłby być większy.

    Ze względu na towarzystwo, wieczór w Drukarnii był udany,ale jedzenie nie zachęca do ponownej wizyty.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga - wszystkie komentarze są moderowane. Zastrzegamy sobie prawo do nieopublikowania komentarzy wulgarnych, obraźliwych, niemerytorycznych lub niezawierających konstruktywnej krytyki.