3 czerwca 2013

Piknik - changes, sweet changes?



Słowem wstępu

Ulica Traugutta od jakiegoś czasu pretenduje do miana gastronomicznej mekki Łodzi: The Dorsz (nasza recenzja), Owoce i Warzywa, Tapas y Vino (nasza recenzja), Varoska, Chłopskie Jadło, Columbus Cafe, W te pędy, a do niedawna: Locanda - przytulna restauracja w klimacie rustykalno-śródziemnomorskim, która serwowała m.in. całkiem smaczną pizzę na cienkim cieście. Mimo że nie byliśmy wielkimi fanami Locandy to jednak ze zdziwieniem przyjęliśmy fakt jej zniknięcia...

Aż tu nagle, ni stąd ni zowąd, pojawił się Piknik. W dzień - restauracja, w piątkowo-sobotnie wieczory - klub, czyli połączenie dość nietypowe jak na łódzkie standardy. Wnętrze lokalu zmieniło się nie do poznania. Menu również przeszło gruntowną przemianę, chociaż w dalszym ciągu dominuje kuchnia włoska. Pozostał natomiast ten sam właściciel lokalu, który najwyraźniej poczuł pęd do zmian i postanowił na własną rękę przeprowadzić "kuchenną rewolucję".

Czy takie gruntowne zmiany w lokalach są niezbędne? Czy są jedynym sposobem na przyciągnięcie nowych klientów? Czy każda restauracja/bar/pub mają swój "termin ważności"? Jakie jest Wasze zdanie?

Zachęcamy Was do lektury naszej recenzji oraz do dyskusji w komentarzach.



Gdzie i kiedy?

Adres: ul. Traugutta 3

Strona www: wyłącznie strona na facebooku

Telefon: 662 335 934

Godziny otwarcia:

Pon. - Czw.9:00 - 0:00
Pt. - Sob.9:00 - 3:00
Niedz.9:00 - 0:00


Pierwsze wrażenie

Zapowiadało się całkiem obiecująco. Wnętrze - dopracowane, nowoczesne i spójne, z kropką nad "i" w postaci przemyślanego oświetlenia i znajdującej się w centralnym punkcie - otwartej kuchni. Choć nie każdy gustuje w wystrojach, w których dominuje szarość i biel połączone z elementami drewnianymi i industrialnymi, to mnie wnętrze Pikniku od samego progu bardzo przypadło do gustu. Choć jest to stylistyka mocno zbliżona do tej znanej z Drukarni (nasza recenzja), to jednak nie można powiedzieć, żeby architekt wnętrza pokusił się o kopiowanie tamtejszych rozwiązań.

Piknik - wnętrze (źródło [1])

Lokal w trakcie naszej pierwszej wizyty był pełen ludzi, a to jak dobrze wiemy - zwykle zwiastuje dobrą kuchnię... Podczas kolejnych odwiedzin znów było tłoczno i gwarno. Nie da się ukryć, że Piknik zaskakująco szybko stał się miejscem bardzo popularnym wśród łodzian, a przynajmniej pewnej grupy mieszkańców naszego miasta. A może należałoby powiedzieć: miejscem, w którym "wypada bywać"?

Niestety trudno oprzeć się wrażeniu, że wnętrza Pikniku nie do końca są przystosowane do pomieszczenia takiej ilości klientów. Już przy ok. 75% obłożeniu stolików robi się po prostu za ciasno i za głośno. A co za tym idzie, można zapomnieć o odrobinie prywatności, bo nie dość, że sąsiad ze stolika obok praktycznie zagląda nam w talerz, to jeszcze słyszymy o czym rozmawia... Przyjemniej siedzi się w sali bliżej wejścia, jednak niestety zazwyczaj wszystkie stoliki są tam zajęte, więc trzeba zadowolić się salą główną.

Obsługa

Z obsługą w Pikniku jest przeciętnie. Powtarza się schemat Drukarni - kelnerzy nie do końca radzą sobie z taką rzeszą klientów. Raz zdarzyło się nam czekać na podejście kelnerki blisko 15 minut (sic!) (menu na szczęście leżą na stołach, więc w oczekiwaniu na złożenie zamówienia można wybrać interesujące nas dania).

Choć obsługa jest dość sympatyczna to niestety nie zauważyłam, żeby przejawiała większą inicjatywę w poleceniu jakichś dań lub z entuzjazmem odpowiadała na pytania dotyczące menu.

Na zamówione dania czeka się stosunkowo długo. Trzeba się liczyć z tym, że będzie to około 30 minut (nawet, gdy zamawia się przystawki!). Choć wolałabym, aby czas oczekiwania był krótszy, to aż tak bardzo nie jestem zdziwiona aktualnym wynikiem. Przy tak niewielkiej kuchni raczej nie ma warunków do tego, by zatrudnić dodatkowe ręce do pracy, które pomogłyby w realizacji napływających zamówień - przynajmniej w "godzinach szczytu" ;-)

Piknik - wejście (źródło [1])

Menu

Choć poszczególne pozycje w menu są raczej standardowe, to sama karta zaskakuje oryginalną i bardzo estetyczną formą. Zamiast tradycyjnej "książeczki", w Pikniku spotykamy się z kartkami przypiętymi klipsem do deski (na wzór teczki z papierami), które, tak jak już wyżej była mowa, leżą na stolikach i czekają na klientów.

W menu dominują makarony (również w wersji na słodko) oraz pizze. Poza tym znalazło się w nim kilka przekąsek oraz dań głównych (mięsnych i rybnych). Oprócz tego Piknik zadbał o ofertę lunchową (dostępną również z dowozem) oraz śniadaniową.

Znakiem szczególnym Pikniku jest makaron robiony na oczach klientów. Przyznam szczerze, spodziewałam się po piknikowych makaronach dużo więcej. Tymczasem są one po prostu poprawne, żeby nie powiedzieć przeciętne. Próbowaliśmy maceroni z szynką, serem, groszkiem i sosem pomidorowym, zapiekanego w piecu, a także rigatoni z pikantną włoską kiełbasą, cukinią, ostrą papryką i sosem pomidorowym. Prawdę powiedziawszy - niewiele się od siebie różniły w smaku. Porcje były dosyć małe i niestety widać, że w Pikniku oszczędza się na dodatkach, bo było ich wyjątkowo (i zaskakująco) mało.

Zamawiając makaron musicie się przygotować na to, że będzie on bardzo al dente. Aż do przesady. We Włoszech nigdy nie zdarzyło nam się jeść tak twardego makaronu, choć może znajdą się wśród Was entuzjaści, którym jego twardość przypadnie do gustu. Ja jednak jestem na "nie".

Makaron na słodko (z jagodami i śmietaną) był chyba najlepszym daniem, z tych, które próbowaliśmy w Pikniku, chociaż i ono miało swoje mankamenty. Po pierwsze porcja była naprawdę bardzo mała. Po drugie ravioli było niedostatecznie odcedzone, w związku z czym woda zmieszała się ze śmietaną i nie dość że spowodowała, że danie wyglądało mało estetycznie, to jeszcze odebrała mu kilka "punktów" jeśli chodzi o smak. Ale gdybyśmy mieli wrócić do Pikniku na coś do jedzenia, to sądzę, że byłby to właśnie makaron na słodko, ale raczej jako deser, niż jako danie główne.

Piknik - wnętrze (źródło [2])

Pizze są podawane w bardzo oryginalny sposób, bo na drewnianych deskach, co wyjątkowo przypadło mi do gustu. W kwestii rozmiaru pizzy, mogę powiedzieć tyle, że moim zdaniem jest to zdecydowanie pizza dla jednej osoby. W smaku nie jest zła, choć daleko jej do wersji proponowanej przez Pomodoro (nasza recenzja) czy Tari Bari (nasza recenzja). Dodatków - podobnie jak w przypadku makaronów - jak jak na lekarstwo i niestety nie zachwycają smakiem. Ciasto (smak / grubość) również ustępuje podawanemu w lokalach, o których wspomniałam powyżej.

Bruschetta, którą zamówiliśmy jako przystawkę, była wyjątkowo mała i według mnie trochę zbyt twarda. Jeśli macie ochotę na tę włoską przekąskę radzimy Wam raczej udać się do... Fresco Cafe (nasza recenzja).

Ceny

Przystawki8 - 26 zł
Zupy8 - 14 zł
Sałatki19 - 24 zł
Makarony8 - 30 zł
Makarony na słodko12 zł
Pizze16 zł / 24 zł / 29 zł
Dania mięsne26 - 33 zł
Dania rybne28 - 36 zł
Śniadania2 zł / składnik
Zestaw lunchowy12 zł / 15 zł
Desery8 - 14 zł

Choć ceny w Pikniku są na pewno nieco niższe, niż w nieistniejącej już Locandzie, to raczej nie określiłabym ich mianem przystępnych (niech Was nie zmylą makarony za 8 zł czy 12 zł - porcje są niewielkie, a składników jest jak na lekarstwo).

Czy są to ceny adekwatne do jakości  i wielkości serwowanych dań? My mamy pewne wątpliwości... Wy oczywiście możecie przekonać na własnej skórze (i żołądku) i ocenić sami.

Warto w tym momencie nadmienić, że menu ciągle nie jest dostępne w internecie, zaś karty z napojami nie ma nawet... w samej restauracji. Pytaliśmy o nią podczas wszystkich naszych wizyt i zawsze pojawiała się informacja "wkrótce będzie", "już jest w druku". No cóż, brak menu z napojami raczej nie wygląda na przypadek, ale na celowy zabieg, bo klienci zamawiają i tak, w ciemno, a potem z rachunku dowiadują się przykładowo, że mała szklanka soku z świeżo wyciskanych owoców to wydatek rzędu 12 złotych.

Piknik - wnętrze (źródło [2])

Minusy

Na czoło minusów niestety wysuwa się średnie w smaku jedzenie, które (poza pizzą) jest podane w sposób dość przeciętny. Porcje są małe, a składników jest jak na lekarstwo. Rozczarowują zwłaszcza makarony, które choć pełnią w Pikniku rolę spécialité de la maison, to wcale nie zachwycają kubków smakowych.

W Pikniku niestety brakuje też przestrzeni. Stoliki, choć dobrze komponują się z wnętrzem, to jednak są ustawione zbyt blisko siebie. Kontrowersje może wzbudzać też otwarta kuchnia, która od stolików oddzielona jest wyłącznie niską szybą. Choć na początku może się to podobać, to myślę, że na dłuższą metę siedzenie tuż obok kuchni może niektórych po prostu rozpraszać.

Zwracam raz jeszcze uwagę na to, iż póki co w Pikniku brakuje karty z napojami. Od miesiąca "jest w druku"...

Męski punkt widzenia

W mojej ocenie Piknik to niestety - nie owijając w bawałnę - niewypał. Przede wszystkim kulinarny. Choć wystrój i wnętrze jest całkiem przyjemne dla oka i może się podobać, to niestety jedzenie serwowane w tej restauracji skutecznie znięchęca mnie do ponownych odwiedzin. Porcje są dość małe, w smaku zupełnie przeciętne i na dodatek, gdy już kelner postawi przed Wami zamówione danie, w Waszych głowach może pojawić się myśl: "i TO kosztuje XX zł...?".

Możliwe, że moja dość negatywna ocena wynika ze sporych oczekiwań - szczególnie jeśli chodzi o makarony... Liczyłem na niebo w gębie, po którym mógłbym wszem i wobec zadeklarować "to tu są najlepsze makarony w Łodzi!", a tymczasem po każdej wizycie w Piknik czułem się coraz bardziej oszukany...


Piknik - z ul. Traugutta (źródło [1])

Końcowa ocena

Mamy wrażenie, że Piknik to miejsce z pomysłem, które zostało od początku do końca "wykalkulowane". Miało być idealne, dopracowane, a przy tym po prostu "modne". Niestety w Pikniku zabrakło  najważniejszego - smacznej kuchni - która bez problemu obroniłaby się sama i dzięki której pewne niedoskonałości wnętrza mogłyby pójść w niepamięć. Tymczasem mamy piękne wnętrza, w których serwuje się średnie w smaku i niczym niewyróżniające się jedzenie. Komuś chyba pomyliły się priorytety.

Nawiązując do pytań postawionych na wstępie - nie jesteśmy pewni, czy decyzja o transformacji Locandy była do końca słuszna. Jej wnętrze, przez to, że było bardziej klasyczne, było też bardziej uniwersalne. Stylistyka Pikniku, choć w tym momencie jest bardzo na czasie i cieszy oczy, to jednak w niedługiej przyszłości może się po prostu "przejeść", bo lokale o podobnych wnętrzach powstają w Łodzi niczym grzyby po deszczu... Poza tym zaryzykujemy stwierdzenie, że Locanda miała "duszę", której póki co Piknikowi brakuje. Na szczęście Piknik nadrabia niższymi cenami. Trzymamy kciuki za to, żeby zmiany w ostatecznym rozrachunku okazały się zmianami na lepsze i żeby poprawiła się nieco jakość serwowanych dań (z naciskiem na makarony).

Co do tego, że zmiany w lokalach są niezbędne - nie mamy żadnych wątpliwości. Jednak według nas lepsze rezultaty od gwałtownej rewolucji okupionej dużymi nakładami finansowymi, przynosi powolna ewolucja - drobne zmiany - w menu czy w wystroju. Być może naiwnie wierzymy w to, że da się wychować "wiernych klientów", którzy chętnie wracają do swojej ulubionej restauracji, baru czy kawiarni i zawsze wychodzą z niej zadowoloni.

Tym razem nie byliśmy zgodni jeśli chodzi o ilość gwiazdek, którą chcielibyśmy przyznać Piknikowi. Na szczęście, po dość długiej dyskusji i wymianie argumentów "za" i "przeciw", doszliśmy do pewnego konsensusu...
Piknik, w kategorii "restauracje", otrzymuje od nas ocenę 6/10  

PS
Jeśli odwiedziliście już Piknik, zachęcamy do dyskusji w komentarzach. W końcu nic tak nie mobilizuje restauratorów do działania i zmian jak słowa konstruktywnej krytyki, prawda? ;-)

5 komentarzy:

  1. w 100% zgadzamy się z opinią, byliśmy dwa razy... na jedzenie już tam nie pójdziemy, a szkoda, bo mieliśmy nadzieję na całkiem dobrą kuchnię...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bolognese też słabe...

    OdpowiedzUsuń
  3. ja także się zgadzam z opinią, myślę że piknik będzie należał do miejsc na liście "modne" czyli bywa się ale nie jada (niestety) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam szczerze, że jestem mocno zaskoczona Waszą recenzją. Podobnie jak Wam mi wnętrze bardzo się podoba. Kuchnia jest zdecydowanie za mała i w nienajlepszym miejscu usytuowana. Chyba o wiele lepiej sprawdziłaby się tam gdzie jest bar. Obsługa jest TRAGICZNA! I mocno zniecheca do powrotów. Ale jedzenie jak dla mnie pyszne. Świetne makarony. Wielki plus za to, że sami je przygotowują. Porcje jak dla mnie wcale nie były takie malutkie acz kolwiek mogłyby być odrobinę większe. Dodatki też ok. Przynajmniej u mnie tak było. A byłam tam już kilka razy. Głodna nie wyszłam. Co do cen również się z Wami nie zgodzę. 8 zł za porcję np. Arrabiaty to jest super mało. W innych knajpach to samo danie kosztuje ok 20 zł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Evelino!

      Cieszy nas, że są osoby, którym a) smakuje jedzenie serwowane w Pikniku b) miały więcej szczęścia i dostały po prostu lepszy makaron /może dłużej się gotował, może lepsze dodatki....
      Co do cen, to 12 zł za 5 ravioli ze śmietaną pływającą w wodzie z tych ravioli to chyba mimo wszystko za dużo.

      Co do pasty to już w tym momencie możemy zdradzić, że wersje podawane w Pasta Go wygrywają cenowo i smakowo. Ale Pasta Go będzie miała tu jeszcze swoje 5 minut, więc nie chcemy zbytnio wychodzić przed szereg. Po prostu proponujemy Ci wybrać się tam i porównać dwie wersje makaronowe. Pozdrawiamy!

      Usuń

Uwaga - wszystkie komentarze są moderowane. Zastrzegamy sobie prawo do nieopublikowania komentarzy wulgarnych, obraźliwych, niemerytorycznych lub niezawierających konstruktywnej krytyki.